Materiały z Terenu

Gminne Stowarzyszenie Kobiet w Dubiecku - obrzęd weselny

Gminne Stowarzyszenie Kobiet w Dubiecku –„Wesele Dubieckie”

Danuta Armata – prezes Stowarzyszenia, ur. 1959 rok w Przemyślu, 

Maria Jureczko ur. 1955 rok, Dubiecko, zam. Przedmieście Dubieckie

Czesława Osiadła ur.1937 rok, Śliwnica k/Dubiecka

Halina Skubisz, ur.1974 rok Przemyśl, zam. Kosztowa

Maria Roman ur1955 rok Śliwnica, zam. Kosztowa

 

Gminne Stowarzyszenie Kobiet w Dubiecku w 2014 roku realizowało projekt, który miał na celu zrekonstruowanie dawnego wesela dubieckiego. Finansowany był z Europejskich Funduszy Rozwoju Wsi Polskiej. Inicjatorką przedsięwzięcia była Danuta Armata, która zbierała materiały w różnych wsiach Ziemi Dubieckiej. Projekt napisała by zdobyć pieniądze na stroje, nagłośnienie. Do realizacji zaprosiła Zespół Pieśni i Tańca „Sanowiacy” z Przedmieścia Dubieckiego prowadzony przez Marię Jureczko, młodzież chętnie przystała do tego. Materiałów było tak dużo, że można by było odtworzyć całe wesele, ale doszli do wniosku, że zrekonstruują fragment, który nigdzie nie jest pokazywany – czyli taniec z korowajem. Na współczesnych weselach wiejskich śpiewane są jeszcze jakieś przyśpiewki, ale obrzęd z korowajem już zanikł. Projekt nosił tytuł „Korowajem tradycja pisana”. To był fragment po wyjściu z kościoła do tańca z korowajem, gdzie tanie z korowajem był kluczowym elementem całego widowiska.

Danuta Armata najpierw nagrywała wywiady z członkiniami Stowarzyszenia, to są kobiety z Kół Gospodyń Wiejskich z gminy Dubiecko, jeśli one czegoś nie wiedziały to odsyłały do osób starszych w swoich wioskach, które pamiętały starodawne wesela. Duże dowiedziała siew  Bachórcu, gdzie jest jeszcze duża grupa osób znających weselne przyśpiewki, bo teraz są zupełnie inne wesela – ubolewa Pani Danuta. Kiedyś przyśpiewki funkcjonowały na zasadzie dialogu, jeśli ktoś zaśpiewał do jakiejś osoby - ta mu odśpiewywała – zwykle to były dowcipne i nieco złośliwe przyśpiewki, które musiały wywoła taką reakcję. Teraz jak ktoś zna jedną zwrotkę to drugi nie umie, nie zna tekstu i to wszystko. Nie ma to już takiego uroku. „Niektórzy boją się narazić na śmieszność, bo jak wesele jest w zamku (dubieckim) to nie będzie śpiewał”, dlatego to wszystko zanika.

Rekonstrukcja wesela dotyczy lat 60-70 - tych ubiegłego wieku. Skarbnicą wiedzy była Czesława Osiadła, która pamięta wesela dużo wcześniejsze. Scenariusz powstał przy współpracy z Marią Jureczko, która dołożyła tańce i przygotowała zespół. Melodie były oryginalne, a tylko częściowo dobrane i zaaranżowane do tekstów scenariusza. Całość została sfilmowana, ukazał się drukiem folder, powstał też swoisty album fotograficzny, profesjonalnie zrobiony przez członkinię Stowarzyszenia Annę Fostacz ( zdjęcia albumu w załączeniu, folder również). Zdjęcia z przedstawienia z fragmentami tekstów mów i przyśpiewek, pokazują stroje ludowe i całą scenografię widowiska. Folder zaś całe teksty piosenek wraz z nutami i zdjęciami(czarno-białe, mało czytelne).

Młodzi po powrocie z kościoła witani byli chlebem i solą przez rodziców i przyśpiewką: „Idziemy, idziemy z kościoła Bożego, wychodź mamo, wychodź po zięcia swojego”. Rodzice mówią: ”Witamy Was chlebem i solą i Bożą wolą”.

Potem zasiadają do stołu na poczęstunek i zaczynają się przyśpiewki – dla pary młodej, dla rodziców, dla starosty i starościny, dla dróżek.

Dla młodej śpiewano np. „Na Kasiuni palcu świeci się obrączka, Niech Was błogosławi Matki Boskiej rączka….”, albo „A nasza Kasiunia dzisiaj się turbuje, Co jutro na obiad Jaśkowi zgotuje…”

W innej przyśpiewce słowa były m.in. takie: „W kościele w Dubiecku na kościele dzwony, Tyś tam zostawiła swój wianek zielony…”i dalej „Poznasz, Kasiu poznasz obowiązki żony, Jak Ci Janek powie: chleb niedopieczony…”

Do pana młodego śpiewano: „Świeci słońce świeci z wysokiego nieba, Nie żałuj Jasieńku swej Kasiuni chleba…”

Staroście śpiewali np.: „A nasz pan starosta dumny aż za wiele, Bo za starościna stał dzisiaj w kościele” lub „Starosto, starosto broda Ci urosła, Głowa posiwiała, nie będę Cię chciała…”

W tym czasie wchodziła starościna z korowajem i tańczyła a wszyscy śpiewali: „Grajcie starościnie jak nie macie komu, Niech se potańcuje i pójdzie do domu(…)Starościna torty lukrem polewała, Żeby młoda para słodkie życie miała.  Nasza  starościna tak się wielce pyszy, Upiekła korowaj pogryzły jej myszy. Nasza  starościna  korowaj miesiła, Koza wyskoczyła ciasto wywaliła”

Były też specjalne przyśpiewki do korowaja, które śpiewała podczas tańca z korowajem starościna:

„Moi mili goście proszę się nie gniewać, Bo ja teraz będę z korowajem śpiewać Szanowną kapelę będę też prosiła, by mi pomagała jakbym się myliła. Dziwują się ludzie co w tym korowaju, to jest garniec grysy i kogucie jajo(..)”

Przyśpiewka kończyła się słowami: O ty korowaju bielusieńki chlebie, Za mała chwileczkę pokroimy ciebie”( wszystkie teksty zaczerpnięte z folderu)

Rekonstrukcja wesela dubieckiego była bardzo zbliżona do oryginalnego wesela. Na stołach było jedzenie typowe dla lat 60-tych, czyli głównie drożdżowe pieczywo, drożdżówki, bułeczki, rogaliki i kruche ciasta i ciasteczka…

Podczas nagrywania kapela nie przygrywała zespołowi, ponieważ nie mogła, muzykę nagrano wcześniej w Polskim Radiu Rzeszów, a do przyśpiewek przygrywał akordeonista Julian Zych. Główne role w inscenizacji grali:

Młodzi: Katarzyna Smolińska i Janusz Fostacz

Rodzice młodej: Grażyna i Franciszek Kmiotek

Rodzice młodego: Lucyna Chruścicka i Józef Mosur

Starsza drużka: Dorota Norek

Starszy drużba: Wojciech Smoliński

Starościna: Maria Wiśniowska

Starosta Adam Galej

Widowisko tylko kilka razy zostało przedstawione, potem wielu młodych uczestników wyjechało do pracy za granicę i prace nie były kontynuowane. Materiał na kolejne części wesela są i czekają na lepsze czasy.

 

Zespół Pieśni i Tańca Sanowiacy działa od 2008 roku przy Zespole Szkół w Przedmieściu Dubieckim. Prowadzi go Maria Jureczko, a choreografem jest jej syn. Zespół tworzą absolwenci tej szkoły, osoby już dorosłe. Pokazują tańca z tego regionu, dwie suity rzeszowskie, teraz pracują nad trzecią, mają też tańce lubelskie, planują narodowe. W widowisku tańczyli m.in. polkę gacok z Gaci Przeworskiej, polkę bez nogę, polkę dzwon, oberek rzeszowski, równy – krośnieński taniec. Taniec z korowajem w wykonaniu starościny był jej popisowym, to była taka improwizacja

 

Czesława Osiadła  za mąż wychodziła w 1957 roku. Wspomina błogosławieństwo rodziców. „Klękały młodzięta przed rodzicami, całowały krzyż i rodzie robiły znak krzyża na czole, orkiestra grała Serdeczna Matko..”

Pani Czesława już nie była ubrana w strój ludowy i nie pamięta by ktoś z weselników był na ludowo ubrany. Ona miała białą sukienkę, długi welon i białe buty. Do kościoła jechali furmankami z orkiestrą, konie były ubrane kolorowymi wstążkami. „Wszystko na kraso było zrobione i orkiestra grała”.

Stawiali im bramy po drodze, co miało oznaczać, ze ta panna młoda była coś warta. Co sobie ktoś umyślił – były przebierańce, kołyski, młócili cepami na drodze i inne rozmaite rzeczy. Trzeba było się wykupić. Przypomina sobie, że przed ślubem Pan Młody musiał sobie również Pannę Młodą wykupić. Po przyjeździe do Młodej, przedstawiali mu coraz to inne panny, a on żadnej nie chciał tylko Młodą, jak się ona pojawiła to zapłacił głównie wódką. Na te bramy też była wódka. Nie pamięta ile jej bram postawili, ale były co parę metrów…

Wesele było w domu. Po powrocie z kościoła, młodzi witani byli chlebem, solą i wódką. Kieliszki się rzucało za siebie, żeby się potłukły. Na obiad był rosół z makaronem, a na drugie danie mięso. Pamięta, że na jej weselu były rogaliki i kruche placki z serem, z makiem. Był też korowaj, to była drożdżowa bułka z białej mąki pieczona i na wierzchu ubrana kwiatami. Na jej weselu z korowajem tańczyła starsza dróżka. Ona sama była starszą dróżką aż siedem razy i też musiała mieć  korowaje, sama nie piekła, były od tego starsze gospodynie.

Ozdoby korowaja: gałązki łoziny były wyginane, okręcane ciastem i  robiły się takie rogi, do tego był wianuszek z kwiatków i „jałowczyka” (gałązki jałowca?). Dróżka wychodziła z tym korowajem na środek tańczyła i śpiewała, a po każdej zwrotce orkiestra przygrywała. Oczepin na jej weselu nie było, bo już zanikł ten zwyczaj.

 

Czesława Osiadła  Śpiewa przyśpiewki do korowaja;

Zakwitł mi korowaj, zakwitł mi różami, niech zakwitnie miłość między młodziętami 2x

Leciały gołębie i nisko siadały i na korowaju kwiatki układały 2x

O ty korowaju czemuś zaboczony, starosta ci widzi tylko z jednej strony 2x

Ale wcześniej zanim zaczynała tańczyć to śpiewała:

Jeszcze ja se jeszcze panna sprawiedliwa, jeszcze mój wianeczek po Dunaju pływa 2x

Po Dunaju pływa rybki go łapają, jeszcze moi oczka kochania nie znają 2x

Jeszcze ja se jeszcze panieneczka z igły, jeszcze ja nie dała gębusieńki nigdy 2x

Gębusieńki nigdy do kochania słowa, ja se z korowajem zatańczyć gotowa 2x itd…

 

Na weselu w latach 50-tych tańczyło się tańce ludowe – polki, oberki, wszystko było na wesoło. Orkiestra grała w składzie: skrzypce, harmonia, bęben, potem nastały już gitary, trąbki – 4-5 muzyków. Wesele trwało długo bo ślub się brało rano. Trwało do rana nieraz i na drugo dzień poprawiny. Schodzili się jedli pili i bawili się bo orkiestra grała.

Halina Skubisz najmłodsza rozmówczyni wychodziła za mąż pod koniec lat 90-tych. Jej wesele niczym się nie różniło od współczesnych, tyle tylko że odbywało się w wiejskiej sali a teraz są w lokalach lub w Zamku w Dubiecku.

Ślub Marii Roman był w połowie lat 70-tych, wesele było w domu, a goście tańczyli na podłodze, ułożonej na podwórzu, tam orkiestra grała i ludzie się bawili, a poczęstunek był w domu. Wesele było na ponad sto osób, czyli było średniej wielkości. Tamte wesela bardziej jej się podobały jak dzisiejsze. Było weselej, „nie tak sztywno jak dziś”. Furmankami jechali do ślubu, konie pięknie ubrane, jak było dużo furmanek to znaczyło, że było duże wesele. Na przodzie jechała orkiestra, potem państwo młodzi a za nimi goście. Też te bramy były, śpiewali całą drogę. Ślub był w Dubiecku, mieszkała 5 km od Dubiecka to była uroczystość dla całej wsi.

Czesława wspomina, że za jej czasów młoda z drużką chodziły po swojej wsi, ona też tak chodziła, były ubrane „po krakowsku”. Zwyczaj się nazywał „chodzenie po wsi”. Wstępowały do wszystkich domów, pochwaliły Boga i mówiło: „Pani Młoda prosi o błogosławieństwo”. Później to zanikło i młoda chodziła z drużką do tych domów skąd mieli pochodzić goście. To się nazywało „chodzenie po wilku”. Dawała zaproszenie, a ci dawali „wilka”, czyli pieniądze dla pani młodej na sukienkę. Teraz to zaginęło. Za czasów Pani Czesławy młoda otrzymywała zwykle jajka.

Wesele Marii Jureczko było podobne jak  Marii Roman. Pamięta wieczór panieński. Dziewczęta się spotykały, tak jak teraz, mężczyźni tak samo. Zwraca uwagę, ze w przyśpiewkach weselnych dużo jest odniesień do wiary o Boga. Motyw religijny bardzo wyraźnie się przewijał w tych śpiewach. Ślub kościelny był bardzo ważny, bo dziś to wszystko traci na wartości i przyjmuje bardziej świecki charakter.

Czesława przypomniała sobie, że jak młoda chodziła z drużką po wsi to kawalerowie mieli się na baczności. Chowali się przed nimi, ale „jak na którego miały oko to i tak go złapały” choćby na drugi dzień. Tak było jak ona była młodą, to był we wsi taki zarozumiały kawaler i bardzo stronił by go nie złapały. To przyszły do jego domu wcześnie rano jak jeszcze spał i zastały go  w łóżku, ze wstydu wyskoczył i wylał matce maśniczkę, bo akurat robiła masło. „Ten chłopak nic nie wartał jak jego drużki złapały”. Dzisiaj młodzież nie chce tego słuchać bo mówią, że to było dawno i nie prawda….Ale jak widzą zdjęcia z tego widowiska to już wierzą, ze tak było, dlatego ta rekonstrukcja była ważna dla mieszkańców gminy Dubiecko.

Kierowniczka Zespołu Sanowiacy dodała, że wystąpili do właścicieli Zamku w Dubiecku z propozycją aby na organizowanych tam weselach pokazać fragmenty ich widowiska  z udziałem prawdziwej pary młodych, to byłaby atrakcja. Wyrazili chęć ale na razie nie zaprosili ich.

Panie są zadowolone, że uczestniczyły w projekcie i śpiewały fragmenty przyśpiewek. Chciałyby aby projekt był kontynuowany.

 

 

Materiał zebrała: Jolanta Danak-Gajda

 

fot.1. Rekonstrukcja obrzędu weselnego

fot.2. Ślub Ludwika hrabiego Mycielskiego z Heleną Broel-Plater

fot.3, Odwrocie fot. 2

fot.4. Slub Ksawerego Hrabiego Krasickiego z Bachórza 

fot.5  Slub w drodze do kościoła, 1965 r.

fot.6. Wesele wiejskie w drodze do koscioła

fot.7. "Gminne Stowarzyszenie Kobiet - obrzęd weselny", od lewej stoją: Józefa Karpińska, Czesława Osiadła, Maria Jureczko, Bożena Bembenek, Kazimiera Szybiak, Danuta Armata, Maria Roman, Halina Skubisz.

fot.8. 50-lecie ślubu Korneliusza Sacharzec

fot.9. Para Młodych. 1937 r.

fot.10. Wesele (N.N.)