Materiały z Terenu

Marek Kruczek i Jerzy Panek

Jerzy Panek, wokalista w kapeli ludowej Futomianie, stolarz, konstruktor cymbałów

Marek Kruczek, cymbalista w kapeli Futomianie, konstruktor cymbałów

 

Marek Kruczek około 1985 roku zaczął tańczyć w zespole ludowym Futomianie i już wówczas istniał problem braku muzykantów na wsi. Nie było na wsi kapel. Był tu jeszcze w Futomie Piotr Rząsa, który ze względu na wiek zarzucił już rzemiosło muzykanckie. Pojawiła się też potrzeba stworzenia kapeli dla zespołu Futomianie i ktoś musiał zacząć uczyć się gry na skrzypcach. Był to moment w którym rozpoczęła się jego przygoda ze skrzypcami.

W tym czasie członkiem zespołu Futomianie był także Witek Szczepan, u którego ojca przez rok Marek pobierał lekcje gry na skrzypcach. Wkrótce obaj skrzypkowie stworzyli duet instrumentalny.

 

Zaczęło się od Dziadziusia

Dużym problemem okazało się zdobycie cymbałów. Nie można ich było kupić, ani tez nie było fachowców, którzy by cymbały robili. Wtedy już w Piątkowej Piotr Sowa nie robił cymbałów, choć niegdyś wykonywał dużo cymbałów dla różnych instytucji i kapel. Ja udałem się do Piotra Rząsy, który jeszcze grywał na cymbałach (posiadał tez umiejętność wykonywania tych instrumentów). Pierwsze cymbały tam żeśmy u niego zrobili, w tej starej chałupie, w jednej izbie. Na podłodze drewnianej to się odbywało, bo nie było warsztatu. Jakaś tam piłka, hebelek... I te cymbały udało się zrobić. Grały, ale były za słabe, łamały się…. Coś tam pograły. To było pierwsze doświadczenie. Po tych pierwszych cymbałach zrobiłem drugie cymbały, też samodzielnie. Te już zrobiłem solidniejsze. Grałem na tych cymbałach w kapeli w Futomie siedem lat. (Oficjalnie kapela rozpoczęła swoją działalność w 1990 roku). Później jak Jerzyk (Jerzy Panek) przyszedł do zespołu i zaczął z nami śpiewać, pojawił się pomysł zrobienia cymbałów już przy pomocy fachowca stolarza, który miał bardzo duże doświadczenie w drewnie. (Jerzy Panek jest z zawodu stolarzem). Od tamtego czasu już kilkadziesiąt cymbałów żeśmy zrobili i cały czas coś tam poprawiamy w tych cymbałach, wymyślamy nowego. Rozety w instrumencie wykonane zostały zgodnie z tradycją. Dziadziuś (Piotr Rząsa) nam namalował. – Takie mają być i takie się robiło! Rozety (ich kształt i wielkość) cały czas powielamy z naszego regionu.

Na jednym z wykonanych egzemplarzy cymbałów jako motyw zdobniczy wykorzystane zostało logo zespołu Futomianie- splecione ze sobą skrzypce, klarnet i kapelusz rzeszowski. To było wymyślone przez nas i trzymamy się tego wzoru cały czas. Ten wzór będzie znakiem na cymbałach.

 

Okiem stolarza - Jerzy Panek

Na „głowy” musi drzewo bukowe, od odzionka (od dołu), to tylko się dwie długości nadają. Reszta, to jest już słabe drzewo. Tu jest duże naprężenie tych strun… W środku pudła rezonansowego znajduje się połączenie jednej głowy z drugą za pomocą poprzeczek, które też muszą być wykonane z drewna bukowego. Dno przeważnie robimy z drzewa jesionowego, wierzch z jodłowego lub świerkowego, a teraz zrobiliśmy nawet ze sosny i tez mają dobry głos. Drewno jest o bardzo gęstym usłojeniu i zostało przywiezione z Gdańska przez kolegę z kapeli. Ja nie widziałem jeszcze tak gęstego usłojenia sosny. Przywiózł nam na dwoje cymbałów i brzmienie jest dobre. Myśleliśmy dotąd, że to musi być świerk, albo jodła, a tu okazuje się, że i sosna też się nadaje.

Materiał na „głowy” musi długo schnąć, musi się przesezonować. Dolna deska jest cieńsza, to ona wyschnie wnet. Na górna płytę, to nawet jest dobre drewno ze starych domów, które jeszcze po rozbiórce można spotkać. Mieliśmy nawet dwa wierzchy, co były jeszcze z dymnego domu. Pan Jerzy mówi, że słyszał też opinię, że najlepszym drewnem do budowy cymbałów jest drewno ze starych organów, żeby drzewo było już „wygrane”. I mówi się, żeby wesołe drzewo było, z wesołego lasu.

W pracowni stolarskiej Jerzyka Panka znajdują się m.in. „głowy” wykonane zdaniem Marka Kruczka w 1993 roku. Są bardzo stare. To drzewo było przygotowane wtedy i sobie czekało

Zgodnie z tradycją konstruktorzy z Futomy wykonane przez siebie cymbały, pokrywają (tak samo jak skrzypce) politurą (szerlak na spirytusie). Dawniej była moda na lakiery, ale jak nie było lakieru, to tylko szerlak wchodził w grę. Te cymbały, które ja pamiętam u pana Piotra (Sowy, to na pewno politura była na nich, bo to było takie wyślizgane)- wspomina Marek Kruczek.

Cymbały wychodzące z pracowni Panek-Kruczek wyposażone są w 95 strun na 19 pasmach. W każdym paśmie jest po 5 strun, które są strojone jednym dźwiękiem. Sopranowe dźwięki strojone są w kwincie i na jednym paśmie są dwa dźwięki, a na basowych jest jeden dźwięk. Strojone są niechromatycznie.

W zależności od użytego gatunku drewna, cymbały wydają różne dźwięki. Nie udało się zrobić jeszcze dwóch takich samych cymbałów i o takim samym dźwięku i nie uda się pewnie nikomu, bo każde drewno jest inne.

Teraz zrobiliśmy jednocześnie dwie pary cymbałów i tak samo przeważnie były zrobione, a po założeniu strun, oba instrumenty brzmiały inaczej, czyli przy uderzeniu jak w bęben jedne wydawały dźwięk C, a drugie b. Te z dźwiękiem „C” są bardziej ostrzejsze, a z dźwiękiem „b”- bardziej stłumione i to słychać – wyjaśnił Marek Kruczek. W obu instrumentach zastosowali jednak inny rodzaj materiału. W jednych - dolną płytę wykonano z jesionu, a górną z jodły, w drugich zaś dół był akacjowy, a góra sosnowa.

Konstruktorzy cały czas pracują nad udoskonalaniem jakości wykonywanych przez siebie instrumentów. Szukamy tajników rozmaitych, bo i w środku jest dużo, co nie wszyscy wiedzą, podobnie jak w skrzypcach. Naprężenie drzewa, trzeba poodwracać słojami w odpowiednią stronę i próbujemy – raz tak, raz tak… i nasłuchujemy. Marek jak zagra, to on to czuje. Teraz zrobiliśmy dwoje cymbałów głębszych. Jak robimy, to dyskutujemy i staramy się jakieś wnioski wyciągnąć. Jeden drugiemu zawsze doradzi, może by tak, może tak i… zapisujemy, bo później jak się coś dzieje, to do notatek wracamy i wiemy o co chodzi.

Obaj przyjaciele-konstruktorzy nie lubią pośpiechu przy wykonywaniu instrumentów. Proces ich powstawania wymaga poświęcenia odpowiedniej ilości czasu. Każdy egzemplarz wychodzący z ich pracowni, to prawdziwe dzieło sztuki. Swej pasji oddają się głównie wieczorami. Regularnie spotykają się co drugi dzień w pracowni stolarskiej Jerzego Panka, spędzając wspólnie przy pracy około trzech, a nawet 4 godzin. Nie spieszymy się bardzo. Jeden element się złączy, sobie doschnie spokojnie, kolejny też niech sobie dosycha, i potem jak się to zrobi, trzeba dokładnie wymierzyć struny. Rozety są ręcznie robione. Jest to pracochłonne. I jeszcze jak się te struny zaklada, to do końca pewności się nie ma, czy to wszystki się dobrze ułoży, czy te struny nie będą o siebie uderzać, bo to w zasadzie milimetry... Te dwa instrumenty zaczęliśmy na jesień i zagrały na Targowisku Instrumentów w ramach festiwalu Wszystkie Mazurki Świata.

 

Renesans folkloru

Od pięciu lat jeździmy na Mazurki, ale w tym roku było znacznie większe zainteresowanie jak na początku. „Mazurki”” zrobiły bardzo dużą robotę i ludzie przyjeżdżają z daleka , a cymbały były atrakcją, czego efektem jest kilka zamówień na wykonanie cymbałów. Wszystkie instrumenty wykonane w warsztacie Panek & Kruczek szybko znajdują nabywców. Ich odbiorcami są głównie instytucje kultury, stowarzyszenia, zespoły folkowe. Wielu odbiorców pozyskali dzięki projektom finansowanym przez MKiDN i innych. Spośród nabywców z regionu, wymienic można muzyków z sąsiedniej Harty, czy Stowarzyszenie Muzyka Dawna w Jarosławiu. Na rynku poszukiwane są przede wszystkim instrumenty wykonane przez twórców ludowych. Cymbały wykonane fabrycznie, które z łatwością można kupić na Litwie czy Ukrainie, nie znajdują uznania we współczesnym środowisku muzyków ludowych.

 

Materiał zebrali: Emilia Jakubiec-Lis i Mariusz Guzek